Czy w Łodzi uda się zbudować tematyczny park rozrywki?

Marek Pisarski jest dyrektorem Experymentarium, ośrodka typu discovery center w Manufakturze. Jest to jedyna w Łodzi atrakcja o charakterze „edutainment” – łącząca naukę i zabawę. Marek Pisarski od lat próbuje przekonać władze miasta do idei tematycznego parku rozrywki. Z Markiem Pisarskim rozmawiamy o historii prób budowy dużej atrakcji turystycznej w Łodzi, czyli o tym, dlaczego w Łodzi nie powstał park miniatur ani park filmowy na światowym poziomie.

Tomek Skupieński: Od czego zaczęła się Pana przygoda z branżą turystyczną?

Marek Pisarski: Po ukończeniu studiów turystycznych pracowałem w firmach turystycznych, byłem także współzałożycielem oddziału Polskiej Izby Turystyki w Łodzi  W połowie lat 90-tych uczestniczyłem w pracach Łódzkiej Grupy Rozwoju Turystyki, prowadzonej przez prof. Stanisława Liszewskiego– było to ciało społeczne, które zajmowało się opracowaniem programu rozwoju turystyki w regionie łódzkim. Jestem też pomysłodawcą targów turystycznych w Łodzi.

TS: Od początku interesowała Pana Łódź?

MP: Tak, szukałem pomysłu jak zwiększyć popularność turystyczną Łodzi i regionu. Jednym z nich był park tematyczny. W drugiej połowie lat 90-tych spotkałem Mirosław Kulisia, wydawcę Angory, który przedstawił mi swoją ideę budowy parku tematycznego “Polska i świat w miniaturze”. Od razu wiedziałem, że to znakomity pomysł, wpisujący się w koncepcję tworzenia nowoczesnych atrakcji turystycznych. Idea ta wiązała się z faktem, że Łódź nie miała rozpoznawalnych atrakcji turystycznych i trzeba było te atrakcje sprowadzić do Łodzi. Przypomnę, że jak na owe czasy był to projekt pionierski, nie tylko w skali Łodzi, ale także kraju. Właściciele popularnego parku w Inwałdzie nie ukrywali w rozmowie ze mną, że nasz projekt ogłoszony w 1999 r. był dla nich inspiracją.

TS: Bardzo poważnie przymierzaliście się do realizacji tego projektu.

MP: Udało mi się w tym czasie zaprosić do Łodzi Johanesa Lorina, który był budowniczym trzech parków miniatur w Europie – w Klagenfurcie, Brukseli i koło Barcelony. Przygotowaliśmy wstępne studium wykonalności projektu, którego koszty pokrył Mirosław Kuliś. Niestety nie udało nam się pozyskać miasta jako strategicznego inwestora. Zmieniali się prezydenci, wiceprezydenci składali puste deklaracje, a my walczyliśmy z wiatrakami.

TS: Urząd Miasta Łodzi nie chciał pomóc?

MP: Wskazywano nam różne miejsca pod inwestycję. Najpierw był to Ogród Botaniczny. Niestety tam budowa była niemożliwa. Potem zaproponowano nam teren pomiędzy ulicami Strykowską a Brzezińską, ale tam był zbyt skomplikowany układ prawny -właściciele prywatni, Urząd Miasta i Skarb Państwa. Na próbach uporządkowania tej sytuacji straciliśmy 2 lata. Potem pojawił się pomysł Górki Retkińskiej – 35 hektarów na tyłach Ogrodu Botanicznego. Miejsce pod park miniatur znakomite, potrzebna jednak była koncepcja zagospodarowania całego terenu. Przygotowałem taką koncepcję, obejmującą dwa parki tematyczne: park miniatur i park filmowy Hollyłódź, akwarium, stok narciarski i inne atrakcje.

TS: Na czym miał polegać park filmowy Hollyłódź?

MP: To park typu film show, przedstawiający sceny z filmów w których widz może uczestniczyć. Park tematyczny musi być osadzony w realiach, powinien opowiadać pewną historię. Łódź ma tradycje filmowe, chcieliśmy to zatem wykorzystać. Zwiedzający mogą przeistaczać się w role bohaterów filmowych np. Angelinę Jolie czy Brada Pitta. Był to pomysł wzorowany na parkach filmowych MGM Studios czy Universal Studios. W realizacji tego projektu pojawiły się jednak przeszkody. W wydziale prowadzącym inwestycje, na skutek reorganizacji i zakulisowych działań różnych grup interesów właścicieli pewnej umierającej atrakcji, którzy bali się, że jeżeli taki projekt powstanie będzie dla nich konkurencją.

TS: Co było dalej?

MP: Później niestety pojawił się w Łodzi McKinsey, który zawyrokował, że to jeszcze za wcześnie na budowę w Łodzi dużego centrum rozrywki. Jak się okazało, była to kompletnie nietrafiona diagnoza. Gdyby wtedy Łódź zaangażowała się w taki projekt i go solidnie przygotowała od strony finansowej, to bylibyśmy obecnie liderem w skali kraju. W ostatnich latach w Polsce mamy przecież do czynienia z wysypem obiektów parkowych, a Łódź niestety znów została w tyle. Jak wynika z potencjału ludności w regionie łódzkim, można przypuszczać, że park miniatur odwiedzi co najmniej 300 tysięcy osób rocznie, a park filmowy co najmniej trzy razy więcej. Dla przykładu maleńki park miniatur w Kowarach na Dolnym Śląsku odwiedziło w ubiegłym roku 300 tysięcy osób, a kompleks wokół parku dinozaurów w nieznanym szerzej wcześniej Bałtowie koło Ostrowca Świętokrzyskiego odwiedza średnio ponad 500 tysięcy osób. W 2011 rozpoczęły się także dwa nowe gigantyczne projekty inwestycyjne: Adventure World Warsaw i Park of Poland, które są już w realizacji.

TS: Czy po „wyroku” McKinsey podejmowaliście jeszcze jakieś próby budowy w Łodzi dużej atrakcji turystycznej?

MP: Po niesamowitym sukcesie sprowadzonej przez nas do Łodzi w 2005 wystawy interaktywnej Discovery, złożyłem Urzędowi Miasta propozycję, by stworzyć interaktywne centrum nauki. Historia tego projektu jest bardzo skomplikowana. Ostatecznie ma być on zrealizowany w ramach Nowego Centrum Łodzi na terenie EC1 Zachód. Po opracowaniu podstawowych dokumentów, w tym wstępnej koncepcji funkcjonalnej i założeń do konkursu architektonicznego oraz studium wykonalności zostałem od projektu odsunięty. Liczę jednak, że w najbliższym czasie uda mi się do niego powrócić i zrealizować atrakcję dużo ciekawszą od „Kopernika” w Warszawie. Jako Park Miniatur SA mamy ogromne doświadczenie w operowaniu wystawami tematycznymi.

TS: Wygląda na to, że w Łodzi nie da się stworzyć dużego centrum rozrywki.

MP: Ja to nazywam klątwą Michaela Jacksona, który w 1997 roku ogłosił ideę stworzenia w Polsce rodzinnego parku rozrywki, lecz projekt nie doszedł do skutku. W Łodzi działa pewna bariera niemożności – pomysły utykają gdzieś w urzędzie, na średnim szczeblu. Kolejne zmiany polityczne w mieście nic nie dawały oprócz kolejnych deklaracji. Zapomina się, że o atrakcyjności miasta decydują nie pieniądze wydawane na promocję ale rzeczywiste produkty turystyczne. Miasto nie musi być inwestorem, ważne aby stworzyć koncepcję osadzoną w realiach infrastrukturalnych, opracować wstępną koncepcję funkcjonalną, rozpocząć promocję inwestycyjną zarówno wśród inwestorów branżowych jak i finansowych. Jest też inna możliwość oparta na inżynierii finansowej tego typu projektów z udziałem samorządu. I wreszcie można stworzyć duży kompleks rozrywki w oparciu o istniejące atrakcje; ZOO, Ogród Botaniczny, Aquapark „Fala” a w przyszłości zagospodarować tereny na Górce Retkińskiej i Brusie.

Źródło: www.halolodz.pl/wiadomosci/ciekawostki/artykul,9455,czy-w-%C5%82odzi-uda-si%C4%99-zbudowa%C4%87-tematyczny-park-rozrywki.html

Udostępnij na:
  • Facebook
  • Twitter
  • Blip
  • Drukuj
  • email