W ostatnich latach na branżę gastronomiczną spadają kolejne plagi. Zamknięcie restauracji podczas pandemii bardzo pogorszyło stan gastronomii, a wiele miejsc musiało podjąć decyzję o zakończeniu działalności. Te, którym udało się przetrwać ostatnie dwa lata, teraz zmagają się z gwałtowną inflacją i masowym odpływem klientów. Północna Izba Gospodarcza ostrzega, że sytuacja może być jeszcze gorsza niż w trakcie pandemii, a wiele restauracji będzie musiało zamknąć swoje drzwi.
Nieskuteczne działania pomocowe
Skutki rosnącej inflacji najbardziej odczuwają małe lokalne przedsiębiorstwa. Jak podaje Hanna Mojsiuk z Północnej Izby Gospodarczej “tylko w ostatnich miesiącach w Szczecinie upadło kilka restauracji, w tym dwa bary mleczne”. Ceny produktów cały czas rosną, a podniesienie cen w restauracjach powoduje zmniejszenie liczby klientów.
W ramach tzw. “tarczy inflacyjnej” rząd obniżył podatek VAT na produkty spożywcze. Nie dotyczy ona jednak dań przygotowywanych w restauracjach, które nadal obowiązuje 8-procentowy VAT. Hurtownie i producenci go nie płacą. Dodatkowo część przedsiębiorstw musi zwrócić fundusze z wziętej w trakcie lockdownów tarczy finansowej. Lokalne bary mleczne i rodzinne restauracje nie mogą sobie na to pozwolić. Część się buntuje i odpowiada, że dotacji zwracać nie będzie, część jednak bierze kredyty, pogorszając tym samym jeszcze bardziej swoją sytuację finansową.
Polacy oszczędzają
Inflacja odbija się na wszystkich Polakach, dlatego część z nich rezygnuje z jedzenia na mieście na rzecz przygotowywania posiłków w domu. Nawet planując wakacyjny wyjazd wczasowicze szukają miejsc z dostępem do kuchni, aby móc gotować samemu. Obiad w restauracji czy wyżywienie w ośrodkach wczasowych stało się zbyt dużym luksusem.
